Ten wpis postanowiłam poświęcić dwóm najukochańszym na świecie istotom. Są nimi moje kotki, o których mowa w "o mnie" na profilu.
Jest to edytowany wpis, ponieważ w lutym nie potrafiłam znaleźć na to czasu, musiałam nabijać ranking i takie tam. Dla niewtajemniczonych: wpis wcześniej wyglądał tak:
A teraz wracając do kotów... przybłąkały się na moje podwórko 7 października 2013 roku, był to chłodny, deszczowy dzień. Kotki były chore na tzw. koci katar, miały zaropiałe oczka i w ogóle... biedne, małe, zmarnowane.... co zresztą widać na zdjęciach poniżej:
i czarnuszek:
Białasek był w gorszym stanie, przez dwa pierwsze dni w domu cały czas siedział w miejscu, zwinięty w kłębuszek
Na początku myślałam, że biały to dziewczynka, bo był drobniejszy, zresztą nadal jest^^ ale później okazało się, że obydwa to kocurki. Zostały wykastrowane pod koniec maja 2014 roku, nie wychodziły na podwórko od czasu gdy się do mnie przybłąkały... boją się świata zewnętrznego i obcych ludzi. Gdy ktoś nieznany przychodzi od razu się chowają
Biały jest bardziej strachliwy od czarnego, na przykład czarny nie ucieka od odkurzacza dopóki nie zacznie się mu wciągać futerka^^ a biały tylko zobaczy odkurzacz i od razu ucieka pod kanapę. Nie mają imion, choć przyjęło się, że to Czarnuszek i Białasek, ale reagują też na imiona "Chodź" i "Masz". Różnie do nich mówię, brakuje słowa tak słodkiego i pięknego by można nim nazwać te cudowne stworzonka. Często mówię "misiu kotku" :D ale tez: kotki, misie, słoneczka, moje malutkie skarbeczki itp. itd. ;D
Tjaaa <facepalm> ale zawsze wolałam kotki od psów, teraz jak je mam to wolę jeszcze bardziej, mam bzika na ich punkcie, zwariowałam... ;> nawet zamierzam je wyprowadzać na spacer na smyczy, już zakupiłam razem z szelkami. Na razie przyzwyczajam je do nowych akcesoriów, już niedługo, jak zrobi się cieplej wezmę je na jakieś zadupie by nie doznały za dużego szoku, myślę, że się uda... mam nadzieję, że nie zerwą się ze smyczy i nie uciekną mi... nawet nie chcę o tym myśleć, a tym bardziej pisać o tym;(
Poza tym, że są piękne i słodkie, są też bardzo utalentowane. Na przykład Białas potrafi aportować:
A Czarnuszek naśladować traktor:
Jeśli ktoś chciałby zobaczyć więcej zdjęć tych cudów natury, zapraszam na mojego GARNKA (bardzo prymitywna strona, ale dodaję tam dość systematycznie różne fotografie)
I dla odmiany: nie dziękuję za uwagę oraz nie życzę miłego dnia, bye!
Haha! "Rezerwacja miejsca w miesiącu lutym. Tutaj za jakiś czas powstanie pewien wpis, który warto przeczytać." Leniwa kajzerka z Ciebie jest, Polinko;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten "lutowy" wpis będzie nie tylko wart przeczytania (jak wszystkie do tej pory), ale też wart tak długiego czekania.
Pozdrawiam
Pompon - Ten Od Muffinków
Będzie, będzie. ^^
OdpowiedzUsuń[...] brakuje słowa tak słodkiego i pięknego by można nim nazwać te cudowne stworzonka [...] Ależ jest takie jedno słówko i znasz je od dawna. Brzmi ono: "pomp" ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I dla odmiany nie podpiszę się, gdyż jest oczywiste kto pisał te słowa, ale jeszcze raz dziękuję za muffinki i całuję rączki Polinki ;3
Niestety mylisz się.
UsuńA co do muffinek - np!
A próbowałaś chociaż tak do nich mówić? Np. "chodź do mnie, mój słodziutki pomponiku" albo "pąpon, pąpon, wystaw łapki - dam ci kociej papki". Polecam. Efekt będzie piorunujący. Kocurki będą wesoło mruczeć i ogonki im się podniosą na oznakę zadowolenia.
UsuńNie będę tutaj wspominał jak kocice reagują na to magiczne słówko.
^^
Nie próbowałam i nie będę:P nie pasuje do nich takie określenie, niestety "pomp" to nie to słowo, jak napisałam wyżej... ono nie istnieje;(
UsuńDobry towar nie potrzebuje reklamy, jak to mawiają spece od PR, ale widzę, że aby moja pozycja się umocniła w Twoim sektorze, muszę zastosować marketing bezpośredni.
UsuńHej, mała!
Na to magiczne słowo
Leci każda lala
Tylko koksom robi się niewesoło
Bo na rynku mocny jest to brand
Nie ma to-tamto!
Westchnie niejedna fanka klat
Ach ten POMP!
Nie zmieniam zdania XD ale + za starania.
UsuńRany! Nie! Kot na smyczy to jeden z trzech najgorszych widoków świata - oprócz kota nieżywego i końcówki kawy w pojemniku. Z całą resztą da radę przeżyć...
OdpowiedzUsuńPoważnie? Aż tak źle? Chciałam im pokazać świat... boję się wypuszczać bez smyczy, nie zniosłabym tego, jakby mi uciekły albo coś im się stało. Nie wiem jaki jest inny sposób by wyszły na podwórko po ponad roku siedzenia w domu;(
UsuńA muszą wychodzić? Przecież sama pisałaś, że raczej strachliwe, zwłaszcza biały. Po co je uszczęśliwiać na siłę?
UsuńBo wydaje mi się, że one tego chcą, tylko się po prostu boją. Wychodzą na korytarz, biały robił dziurę w siatce w oknie i wyszedł przez nią na zewnętrzny parapet... Często patrzą też ze smutną miną na podwórko. I w ogóle chcę je zabrać ze sobą w świat, więc muszą się z nim trochę oswoić.
Usuń