14 sierpnia tego roku miałam okazję przelecieć się motolotnią! Wpis powstaje dopiero teraz, gdyż fotorelację z ziemi, którą sporządziła moja siostra, było mi ciężko dostać... ;-)
Na szczęście udało się uzyskać zdjęcia przed końcem miesiąca, a więc w sierpniu wpis się pojawia!
Pewnie i tak nikt na niego nie czekał i nikt by się nie zawiódł gdyby nie powstał (poza mną), no ale cusz... #zalesie
Dobra. Czas na wytłumaczenie: CO? GDZIE? I DLACZEGO?
Może na te pytania nie odpowiem po kolei, ale na pewno odpowiedzi na każde z nich będzie można znaleźć poniżej.
Najpierw: DLACZEGO?
Przed Świętami Bożego Narodzenia (2016 rok), na pewnej stronie ze śmiesznymi obrazkami, PREZENTMARZEN, który założył tam konto i chciał się zareklamować w miły dla użytkowników sposób, zorganizował mnóstwo konkursów (z atrakcyjnymi nagrodami), które trwały przez caaały tydzień!
Jeden konkurs miał charakter #rozdajo (czyli po prostu losowania spośród osób plusujących dany wpis, szczęśliwca, do którego powędruje nagroda - jakaś atrakcja z ich strony internetowej), inny polegał na udzieleniu odpowiedzi na pytanie dnia, które osoby prowadzące podawały na youtubowym streamie, jednak odpowiedź ta miała spodobać się organizatorom, bo to oni wybierali 3 najlepsze i spośród nich Kot o imieniu Rysiek, losował zwycięzcę ;-) w tym konkursie także do wygrania były atrakcyjne nagrody (typu jakiś pobyt w SPA, Kurs Windsurfingu, Jazda różnymi fajnymi pojazdami, Lot szybowcem itp.), no i mniejsze konkursiki, typu: kalambury, granie w "szubienicę", w których można było zagarnąć "marzymisie" za odgadnięte hasło (jednego zabrałam ze sobą w kosmos).
W jednym dniu (był to... <sprawdza> 20.12.2016) udało mi się zostać wylosowaną spośród plusujących oraz wygrać na youtubie konkurs na pytanie dnia... #szczesliwydzien, a zatem zgarnęłam dwie nagrody!
Jedną z nich był zestaw atrakcji "W powietrzu":
spośród których po długim namyśle wybrałam Lot motolotnią, a drugą "Kurs degustacji piwa", którego jeszcze nie udało się uskutecznić, ale gdy tylko dojdzie do skutku, planuję także zrobić o tym wpis (o ile będę pamiętać co tam się wydarzyło). 😒
Ok. Więc już wiadomo "DLACZEGO" i w sumie "CO" też wiadomo, teraz czas na odpowiedź na pytanie "GDZIE?"
Oczywiście - WROCŁAW, choć nie do końca... bo po umówieniu się na dany termin, okazało się, że jednak muszę udać się na lądowisko oddalone 20 km od Wrocławia... co przysporzyło trochę problemów... XD
Jeszcze wspomnę, że nie chcąc jechać samotnie, poprosiłam siostrę by przyjechała do mnie, by porobiła fotki na pamiątkę i towarzyszyła mi w podróży na lądowisko (na szczęście się zgodziła... Dzięki M... (imienia nie będę zdradzać)! 👌 na początku miała przyjechać inna siostra, ale okazało się, że muszę przełożyć lot, no i termin jej nie pasował, ale za chęci - DZIĘKI DRUGA SIOSTRO! 👌👌 ;-)
Siostra przyjechała ze swoim ukochanym, no i jeszcze oprócz nich na wyprawę załapał się mój młodszy brat #tylerodzenstwa #wszyscyprzyjechalipozegnac
________________________________________________________________________________________
Dnia 14.08.2017 o godzinie 19:00 miał się odbyć mój lot, lecz dzień przed zadzwonił do mnie Pan Pilot i zapytał czy nie można przełożyć lotu na następny dzień, gdyż mu coś wypadło. Musiałam odmówić, bo siostra specjalnie przyjechała na tego czternastego i miała już wracać do siebie zaraz po locie. Udało się więc przełożyć lot na wcześniejszą godzinę -> 9:30. Rano... ale dobrze się złożyło, bo akurat w tamten poniedziałek (14.08) w moim akademiku miała trwać dezynsekcja i trzeba było opuścić budynek o 8:00, a wrócić można było dopiero po 16:00, więc akurat mieliśmy co robić przez ten czas. ;-)
Żeby dostać się na lądowisko, które było w Golędzinowie, trzeba było jechać pociągiem do wsi zwanej Pęgów, i stamtąd "na nóżkach, spacerkiem", główną drogą dojść do celu (1,5 - 2 km). Godzina odjazdu pociągu akurat nam pasowała, dojeżdżał do Pęgowa jakoś zaraz po 9:00, a więc czas na dojście na lądowisko był, o ile się nie zbłądziło po drodze... XD[2]
Cały zestaw, misio i ja w pociągu wiozącym nas do Pęgowa:
Szczęśliwa, podjarana, niemogąca się już doczekać Isia ;-)
Dojechalimy!
Nie wiedzieliśmy w którą stronę iść, by wyjść z tego peronu na drogę główną, którędy szybciej i prościej, jakiś stary dziadek zauważył naszą dezorientację i chciał pomóc, zapytał dokąd chcemy iść, wytłumaczył, że najlepiej iść przez polną dróżkę...
na skróty, którą dojdziemy do głównej ulicy, a później prosto do Golędzinowa. Trochę przez niego zabłądziliśmy, bo jakbyśmy poszli jak normalni ludzie, chodnikiem... to doszlibyśmy prosto do tej głownej szosy, ale przez to, że poszliśmy skrótem przez chaszcze, gdy wyszliśmy na jakąś cywilizowaną uliczkę pokrytą asfaltem byliśmy pewni, że to ta GŁÓWNA... ale niestety... jak się później okazało to nie była ona. XD[3]
I tak... poszliśmy fchuj na zachód, zamiast kierować się na północ. Gdy się zorientowałam (odpalając mapkę na telefonie), maszerowaliśmy już dobre 10 minut, a 15 minut miała nam zająć cała droga z Pęgowa na Lądowisko... Byliśmy trochę w dupie, bo uliczka ta prowadziła tylko na zachód, żadnych zakrętów w prawo (na czym nam zależało). Z prawej mieliśmy jakiś ogrodzony teren prywatny, dość duuuży, postanowiliśmy nie wracać do Pęgowa, tylko obejść ten teren. Gdy tylko skończył się płot, skręciliśmy w prawo w jakąś pierwszą polną dróżkę, która wyprowadziła nas w pole, dosłownie!
Btw, właśnie się zorientowałam, że słucham jednej i tej samej piosenki od 3 h... tak się wkręciłam w pisanie... jakby ktoś był ciekawy jakiej to PROSZĘ, polecam! ;-) Chciałam sobie ich posłuchać przy tworzeniu wpisu, ale nie zauważyłam, że mam zapętlenie włączone... hyhy.
Wracając do pola... podeptalimy komuś buroki i zimnioki (przepraszamy)
ale nie było innego wyjścia, musielimy na przełaj! Spieszyło się! W międzyczasie zadzwoniłam do Pana Pilota i powiedziałam, że się trochę spóźnimy (jak się okazało później - 30 min). XD[4]
W końcu wyszliśmy na jakąś w miarę cywilizowaną drogę. Po prostu drogę! Buty całe w ziemi, ziemia w butach, ale daliśmy radę ;-)
naszym oczom ukazało się lądowisko...
Taką trasę pokonaliśmy (na niebiesko):
A na czerwono zaznaczyłam trasę, którą mieliśmy pokonać... (żółte kółeczko to dworzec).
Niestety, gdy skręciliśmy w tę polną dróżkę za terenem prywatnym, nie dało się szybciej obrać kursu na lądowisko, oddzielał nas od celu jakiś strumyk, który uniemożliwiał nam przejście. A więc jedynym wyjściem było dotrzeć do Golędzinowa i stamtąd cofnąć się na lądowisko. ;-D #przygoda #wszyscybylizadowoleni #przynajmniejniebylonudno #mozetylkodlapanapilota XD[6]
W końcu naszym oczom ukazał się dobry znak:
DOTARLIŚMY DO LĄDOWISKA!!!
Musiałam też cyknąć foto moim uj!#@$ym trampkom ;-)
Choć na zdjęciu wyszły zaskakująco czysto! Do tej pory ich nie wyprałam... #brudas 😕
Gdy tylko spotkałam Pana Pilota, przeprosiłam, nie wyglądał na złego, chyba mi wybaczył to spóźnienie. Zaczęłam szykować się do lotu, powyciągałam potrzebne rzeczy z plecaka...
Ubrałam kurtkę i kask...
Podeszłam do maszyny...
Usiadłam!
I pojechaliśmy rozgrzać silnik...
Gdy ruszyliśmy, by wzbić się w powietrze, uchwyciłam na fotografii szczęśliwego marzymisia ;-)
Dobrze, że nie miał portek, bo pewnie by się w nie posrał. #suchar
PAS STARTOWY!
NO I SRU!
Lądowisko z góry:
I marzymiś w chmurach!
A tutaj trochę widoczków z góry:
Odra...
Oraz ledwo widoczny Wrocław i Skytower na horyzoncie ;-)
A tu Pan Pilot pokazywał mi którędy mamy wracać, bo opowiedziałam mu naszą przygodę ;-D (ale sama już wiedziałam jak wracać, wszystko wiedziałam jak spojrzałam na mapkę...)
Trochę fotek z ziemi. Nad lądowiskiem dość nisko lataliśmy, później wzbiliśmy się wyżej i dalej, zniknęliśmy z pola widzenia moim towarzyszom podróży, więc zdjęcia robione z dołu nie uchwyciły już tej wysokości. Ale tutaj przy samym starcie:
I trochę wyżej, w obłokach:
Udało mi się zmontować jeszcze filmik z całego lotu, którym też się chciałam pochwalić!
I z powrotem na ziemi!
No i jak schodziłam ukochany siostry chciał zobaczyć czy mi się ręce trzęsą - oczywiście wcale się nie trzęsły, ani trochę się nie bałam! Mimo, że pas był zbyt luźny i nie miałam żadnych uchwytów na ręce oraz oparcia po bokach #takaodwazna Ha!
A tutaj wyskrobywałam se muszkę, która wbiła mi się w dłoń pod wpływem silnego nacisku powietrza na górze ;-)
Lot trwał 15 minut. 15 minut w powietrzu - wystarczająco dużo czasu wg mnie, nie za mało, ale też nie za dużo, w sam raz! Mocno wiało tam u góry, dobrze, że miałam kurtkę, w dłonie zmarzłam, bo miałam odsłonięte - fotografowałam i trzymałam miśka. ;-D
Bardzo mi się podobało! Piękne widoczki, ale strasznie głośno tam! Ten szum powietrza... No i jeszcze wspomnę, że przy mocniejszych zakrętach robiło mi się niedobrze, bałam się, że zwymiotuję, na szczęście niedużo było takich zrywów. Z jednej strony fajnie, bo czuć wtedy lekki lęk, maszyna na wysokości się przechylała, a ja nie miałam oparcia z boku, niczego się nie trzymałam, ale z drugiej właśnie ten nieprzyjemny stan... ciekawe czy jakbym kierowała miałabym z tym problem...
Po zejściu na ziemię, podziękowałam ładnie Panu Pilotowi i ruszyliśmy do Pęgowa na pociąg, już NORMALNĄ drogą.
Tym razem podróż na tym odcinku zajęła nam o wiele mniej czasu... ;-P szliśmy jak trza!
Zdążyliśmy idealnie na pociąg, który zawiózł nas do Wrocławia...
K! Lot motolotnią odhaczony, pora teraz na kurs degustacji piwa! 🍺 ;-D
PS: Zapraszam do oceniania wpisu, ocena jest całkowicie anonimowa, więc liczę na szczerość. ;-) Pozdr.
wtorek, 29 sierpnia 2017
Lot w kosmos!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow, super przygoda. Zazdroszczę :( I jakie piękne widoki;3
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą! ;-)
Usuńbrakuje jeszcze na końcu,że relacja zawierała lokowanie produktu, poza tym fajny suchar
OdpowiedzUsuńA dziękuję, bardzo mi miło, że się spodobał ;-)
Usuńa, i nie ma się co chwalić brudnymi trampkami
UsuńTak, wiem... ja się nie chwalę. Oczekuję porządnego opierdolu żebym w końcu się opamiętała i wyczyściła buty.
UsuńZajebisty wpis i pewnie jeszcze lepsze wrażenia!
OdpowiedzUsuńSerio Ci się nie trzęsły ręcę i nie miałaś sięna czym opierać? :D
PS. Przy sucharze śmiechłam :D
Oj tak, miło mi, że się spodobał!
UsuńSerio! Powaga! #odwaga
Kikimorrra<3 <- muszę to tu zapisać, by pamiętać ten zbieg okoliczności. #pdk
Isia w przestworzach ;D
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńLot motolotnią to super sprawa, a widoki jakie można podziwiać z góry są nie do opisania :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda ;-)
Usuń